SFINKS - OPINIE

Czego by nie mówić, Sfinks to Sopot... Nie ma mowy o Sopocie, czy nawet o trójmieście, bez Sfinksa... Swoją drogą, ktoś z zarządzających powinien zgarnąć jakiś milion baksów od wiecholi smażących kotlety mielone pod szyldem tej, jakże szlachetnej nazwy będącej, przynajmniej dla mnie, synonimem wszystkiego co w trójmieście najlepsze... Razem ze SPATiFem stamowi ostoję dla otwartych, niekoniecznie wspomagaczami, głów... I o to chodzi Kochani! Co my mamy teraz w Polsce? Jakieś discopolowskie sadomasochistyczne trójkąty. Skacze do tego cała polska prowincha, czyli na dobrą sprawę jakieś 99% narodu... Jakości rodem ze Sfinksa w mediach nie oświadczysz. Tu nie chodzi li tylko o weekendowy lot na szuwaksie w rytm fantastycznej muzy... Kiedyś działo się jeszcze coś w miastach ościennych. Była BUDA w Gdyni. Początki FORTÓW (teraz to koszmar!) czy choćby BURDL w Gdańsku. Były miejsca, ale byli też ludzie!!! A teraz? Co zostało z "trójmiejskiej atmosfery", do której tak usilnie odwołuje się KLUBOKAWIARNIA Kaspiego? Obecne trójmiasto to kraina dostosowująca się do gustów i potrzeb bulwarowych dealerów, gdyż jeno oni mają kaskę i nie wyjeżdżają po wakacjach... Gównażeria bierze pila i szuka miejsca emitującego właściwą ilość bepeemów... W chwili obecnej jedynie ŚCIANKA skutecznie promuje prawdziwie trójmiejską jakość. Są zapewne MORDY, KOBIETY, SZWELAS itp, ale nie mają niestety zbyt wielkiego przebicia. Kiedyś była APTEKA, BIELIZNA (Jarek do boju!!!), Ś+P PANCERNE ROWERY, MARILYN MONROE, CALL SYSTEM, BOOOM WAKACJE W RZYMIE, GOLDEN LIFE (chłopaki zlazły na... helikoptery-wiocha),DEADLOCK... i wiele innych. Byli ludzie! Pozdrawiam

sfinks jest fajną imprezownią, wejście do niego traktuję jak rytuał. Bramkarze surowi ale da się z nimi wszystko załatwić.
Podzielam zdanie kolegi że przychodzi nad ranem za dużo galaksowców i wiwowców!!! drażnią wielu normalnych ludzi!!! skajki niepękajki i spodnie w kancik, nie ma co tylko współczuć takim!!!

Kiedyś było wporzo dziś opór naspeedowanych gówniarzy nie wiedzących gdzie/co a po czasie i dlaczego tam są,oprócz tego kilkunastu udających starą sfinksową gwardię, poranni galaxiarze z których zeszło pivko i jedna pyla :-), czasami rano paru łysych (kumple bramki itp. itd. latem zamotani turyści i jakoś się kręci. Muza czasem dobra czasem sieka ale dla wykręconych zawsze jest gicio i klima he,he. I wciąż te same twarze przy fontannie. Ogólnie spox.

Chciałbym się z Państwem podzielić obawą o przyszłość monopolu na bussines jaki posiadają osoby odpowiedzialne za placówki restauracyjne.
Oto szczegóły:

W niedziele 02-05-19 na Rynku Krakowskim postanowiłem z rodziną spędzić kilka chwil spożywając posiłek.
Nasza grupa liczyła 3 osoby oraz dziecko w wielu 11mieś.

Postanowiliśmy "zagościć" w restauracji orientalnej SFINKS z zamiarem spędzenia tak dobrze zapowiadającego się popołudnia na płycie rynku.
W tym przypadku było to jedyne miejsce o świeżym powietrzu jakie restauracja zapewnia
(niestety o czym się już nie jednokrotnie przekonałem sieć SFINKS nie zapewniła w Krakowie miejsca dala niepalących).*
Po krótkiej chwili na oczekiwanie wolnego stolika podszedł do mnie kelner z wykrętną miną na twarzy.
Moje zdumienie było jeszcze większe jak dowiedziałem że kelner oznajmił mi że szefowi się to nie spodoba.
Odparłem "co?" - bo nie zorientowałem się w pierwszej chwili co może się nie spodobać "kierownikowi" instytucji, która żyje z obsługi klientów "z ulicy".
Okazało się że pomimo iż stolik ma 4 rogi i tyleż samo ma miejsc siedzących nie jest możliwe aby dziecko zajęło miejsce razem z 3ma dorosłymi.
Oczywiście nie narzucając się firmie której zostawia się pieniądze miedzy innymi za obsługę odszedłem wzburzony.

Polecam inne restauracje, które nie posiadają tak górnolotnych zastrzeżeń co do obsługiwanych chlebodawców.
Dzień zakończyłem w innej restauracji 300m dalej - na Małym rynku gdzie oczywistym było nie tylko to iż klient utrzymuje instytucje
ale i uśmiech goszczący na twarzach personelu.

*- u nas wszyscy mogą wszędzie palić - odwrotnie niż w McDonald
(może się przyjęło ale w pewnym okresie czasu był nakaz na udostępnienie we wszystkich placówkach żywieniowych miejsca dla niepalących)

p.s.
Sądzę że mimo specyficznego menu obejdę się "smakiem"
przy różnych wyjsciach rodzinno - businesowych bez sarwujących takie atrakcje miejsca.
W przyszłości nie tylko będę omijał ww. miejsca jak je serdecznie odradzał.

uwazam ze sfinia to naprawde lokalok!ale gdyby nie te drugi!
OSOBISCIE NIE PALE FAJEK,NIE BIORE DRUGOW I BARDZO DRAZNIA MNIE CI KTORZY NIE POTRAFIA SIE BAWIC BEZ DOPALACZY....!!!!!!!!!
zgadzam sie z opinia ze ludzie spaleni,zrobieni.spiguleni wszedzi sie beda dobrze bawic bo im sie usmiech t twarzy nie odkleja...
mam gdzies takiich ludzi bo wlasnie przez drugi moj chlopak nie zyje..................a drugi o malo co by podzielil jego los..
JA LUBIE TEN LOKAL.LUDZI.MUZE..........ALE DRUGO TO PRZEGINKA
PAP POZDRAWIAM TYCH CO NIE BIORA!!

za******y club. Jestem tam co tydzień

GDZIE JEST KLIMA!!!!